spacery po lesie

czyli to, co tygryski lubią najbardziej

Ci wszyscy, którzy mnie znają nieco lepiej wiedzą, że las to mój drugi dom i najchętniej zamieszkałabym tam na stałe. Wielokrotnie odgrażałam się, że wykopię sobie ziemiankę i w niej zamieszkam. W środku lasu, rzecz jasna.

Do czynów jeszcze nie doszło, ale jak tylko mogę, to korzystam z okazji pospacerowania po lesie. Czuję się tam naprawdę bardzo dobrze, zielono wokół, brak zgiełku a jedyny hałas, to drące się sójki tudzież inne skrzydlate.

Dzisiaj, chcąc spędzić więcej czasu w towarzystwie Zezia, wybrałam się w okolice Olka do znanego mi leśnego uroczyska.

Auto zostawione przy drodze, Zezol w uprzęży biegowej, pasek z bidonem dla siebie i klamerka z buteleczką dla Zezia (podziękowania dla Ani za to ustrojstwo) i można śmigać,

Zabrałam tym razem ze sobą również kijki do NW, ale nie był to pomysł mocno trafiony. Potknęłam się o nie coś koło 4 razy, z czego jeden mocno efektowny piruet wykręciłam na oczach jadącego za mną rowerzysty.

Po tym zdarzeniu kijki były noszone, ale frajdy ze spaceru nie utraciłam. Pętelka zrobiona, fotki strzelone, Zezol zadowolony a mnie pyknęło ponad 5km.

Polecam wszystkim, którzy chcieliby zacząć jakąkolwiek fizyczną aktywność. Ze spacerów poza tym się nigdy nie wyrasta i można być sportowcem na wysokim poziomie a jednak one mają w sobie jakąś magiczną siłę, która pozwala odpocząć i głowie i sercu.

Zezio1
Zezuś udekorowany jakimś kwiatkiem…
Zezio2
W czerwonych szelkach jestem widoczny.
Olek
Teren wyczyszczony z korzeni, które tu są składowane.
A
Aga i kijki… dzisiaj jednak bez większego zrozumienia.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *