WIELKA WŁÓCZĘGA

czyli rowerowe szlajanie się po bezdrożach.

Krótki filmik o tym, jak pięknie mamy w okolicy.

Jejku, ale mnie czasem nosi. Ale nie tak na prędkość i pochłanianie kilometrów, ale właśnie na włóczenie się po różnych miejscach, w których byłam bądź będę za chwilę.

Dzisiaj było podobnie. Pogoda dopisywała, a zerkając wcześniej na prognozę, widziałam, że może troszkę popadać. Trzeba było działać szybko, żeby zdążyć wykorzystać słońce.

Zdążyłam, byłam, wróciłam. Poniosło mnie oczywiście w las, skoro nie miałam ochoty na przekraczanie barier dźwięku. Kross hexagon sprawdza się w tych warunkach idealnie. Sprawdziłam dokąd prowadzi owiana tajemnicą kolegi z pracy, brunatna droga od Przysieka. Co prawda trafiłam na nią przypadkiem i to z drugiej strony, ale przynajmniej wiem doskonale dokąd prowadzi.

Brunatna droga
Wjazd na brunatną drogę – widok od strony Przysieka.
Brunatna droga i rower
Widok brunatnej drogi od strony Lotniska.
Aga i brunatna droga
To ja przy szlabanie – wjazd na brunatną drogę.

I prowadziła mnie ulicą Leśną, która biegnie aż do Barbarki, jednak uznałam, że powrót po 15 km to za szybko więc skręciłam jeszcze w znaną mi doskonale drogę zmierzającą w kierunku Olka.

Droga w kierunku Olka
Droga w kierunku Olka.

Cisza i spokój, wiatr w twarz, muchy na zębach, bo uśmiechu nie da się opanować. No aż trudno mi jest opisać słowami jakie emocje i jakie widoki powodujące te emocje, czekają na nas w takich miejscach. A kolejne magiczne miejsce, które polecam wszystkim, to… Rezerwat Las Piwnicki.

To właśnie to miejsce, które wita Was w odsłonie tego posta. Czyż nie jest tam magicznie? Niczym Stumilowy Las z Kubusia Puchatka albo Zakazany Las z Harrego Pottera, jak kto woli. Można tam się zatracić w zieleni nieskażonej ludzką ręką. Leżące drzewa porośnięte mchem, cichy strumyczek płynący spokojnie i wijący się pomiędzy gałęziami,…

Rezerwat Las Piwnicki
Nic tylko czekać na pojawienie się magicznych istot.
Rezerwat Las Piwnicki
Widok na dzień dobry – zaraz po przekroczeniu głównej drogi i zjeździe w las.
Rezerwat Las Piwnicki
Z rowerowym akcentem. Autom na ten teren wstęp wzbroniony.
Rezerwat Las Piwnicki
Takie widoki – bezcenne.

Na koniec tej krótkiej wzmianki o dzisiejszej wycieczce dodam, że Las Piwnicki jest jednym z miejsc często przeze mnie odwiedzanym. To tam z Zeziem kierujemy swoje nogi i łapy, gdy mamy ochotę pobiegać, bądź biega tylko on a ja opróżniam głowę z natłoku spraw.

Dobrze jest mieć w zasięgu domu takie miejsce.

Spacer, siłownia i pokemony

czyli co można zrobić dla siebie w 30 minut (tym razem w dzień wolny).

Pobudka z samiuśkiego rana… kawa wypita w łóżku, do tego literatura… w zależności od nastroju traktująca o kolarstwie Magazyn Szosa czy RowerTour, o bieganiu Runners World albo książka poradnik czy zwykła książka thiller, kryminał itp.

Kilka chwil dla siebie i trzeba podjąć decyzję co robić z tak pięknie rozpoczętym dniem. Można oczywiście nadal leżeć w łóżku, ale jeśli jest się szczęśliwym posiadaczem psa, to jego potrzeby nam na to za długo nie pozwolą.

Wstajemy zatem i szykujemy się do wyjścia na spacer. Teraz czas na decyzję, szybki spacer bez zbędnych dodatków czy zrobić coś dla siebie, skoro i tak muszę się ewakuować z mieszkania?

Dzisiaj udało mi się połączyć 3 czynności podczas jednego, niezbyt długiego spaceru.

Czynność pierwsza:
SAM SPACER czyli czynność poruszania na przemian nogami, która sprawia, że serce zaczyna bić nieco szybciej nie powodując przy tym utraty tchu i ochoty na przeniesienie się na drugi świat(jak to bywa podczas biegania), a jednocześnie daje możliwość podziwiania okolicy, tak często mijanej w pośpiechu, przez co nie dostrzegamy jak pięknie jest w najbliższym otoczeniu.

Czynność druga:
SIŁOWNIA NA ŚWIEŻYM POWIETRZU czyli poruszanie górną partią ciała ( w moim przypadku, bo nogi i tak dostają ostro w kość), która podobnie jak spacer, nie doprowadzi nas na skraj wyczerpania.

Siłownia
Jedna z maszyn siłowni na świeżym powietrzu.
Jedna z maszyn siłowni na świeżym powietrzu.

Czynność trzecia:
ŁAPANIE POKEMONÓW , której to zabawie poświęcę chyba osobny wpis, bo uważam, że warto się nieco nad tym pochylić.

pokemon
Pierwszy złapany Pokemon w dniu dzisiejszym.
pokemon
Drugi Pokemon złapany w dniu dzisiejszym.
pokemon
Kolejny Pokemon złapany.

Zatem w ciągu 30 minutowego spaceru, można zrobić dla siebie co najmniej 3 rzeczy, jak widać. Oczywiście możliwości są nieograniczone i nie każdy musi łapać Pokemony, ale zróbmy już chociaż jedną z czynności (mam na myśli wyjście na spacer) a nasze ciało nam za to podziękuje.

Miłego dnia!!!