czyli dzieje się już, dzieje a ja mam długi ogon.
Jakiś czas temu obiecałam, że napiszę o swoich planach startowych na ten rok i w ogóle planach na najbliższą przyszłość. Za chwilę to nadrobię, ale muszę najpierw przeprosić za taką długą przerwę między wpisami.
Kiedyś przeglądając czyjegoś bloga trafiłam właśnie na takowe przeprosiny i obietnicę, że podczas kilku wolnych dni nadrobi on (ta osoba) zaległości na blogu. Wtedy pomyślałam sobie, że to takie nie do końca fair w stosunku do czytelników, że muszą czekać na nowe wpisy, bo autorowi się być może nie chce sklecić paru zdań.
I teraz sama jestem takim właśnie autorem, który każe czekać na zapierające dech w piersiach teksty swojej rzeszy fanom 😉
Hehe, wiem, wiem… poniosło mnie, ale zrobiłam to celowo, żebyście czytając te słowa automatycznie uśmiechnęli się do monitora czy też wyświetlacza komórki.
Bo to wcale nie jest tak, że nie mam o czym pisać albo, że mi się nie chce. To wynika raczej z natłoku tego, co chciałabym Wam przekazać. Za dużo wszystkiego mi się kłębi w głowie, a nie mam aż takich umiejętności, żeby wszystko pięknie ubrać w słowa.
Dlatego przepraszam za to, że czekacie (naprawdę mam nadzieję, że tych kilkoro czytelników czeka na jakieś wpisy) i obiecuję się poprawić. Wiadomo nie od dziś, że systematyczność to klucz do sukcesu bez względu na to jakiej dziedziny dotyczy.
Na początek może nieco ogólnie jakie mam cele sportowe na ten rok a w dalszej części szczegółowe dane dotyczące startów w zawodach.
Oczywiście z uwagi na to, że mamy już koniec lutego, niektóre z moich zaplanowanych zawodów już się odbyły i na szczęście mogłam wziąć w nich udział.
W tym roku na celownik wzięłam sobie pływanie, jako że najsłabiej mi to idzie (tutaj śmiech mnie ogarnął, bo przecież bieg też nie należy do rewelacji). Do tej pory udało mi się osiągać regularnie czas na 100m poniżej 3 minut, co jak na mnie jest wynikiem całkiem dobrym. Biorąc pod uwagę zeszłoroczne pluskanie.. poprawa jest znacząca i widoczna.
Ale na tym nie koniec, poprawiać zamierzam cały rok i chciałabym dojść do wyniku 2:30/100m, kraulem rzecz jasna i nie zostawiając swoich zwłok w basenie czy w otwartej wodzie.
Myślę, że mogę to osiągnąć jeśli poprawię swoją siermiężną technikę pływania i popracuję nad siłą mięśni. A o tym, jak wygląda moja technika, dowiedziałam się z nagranego przez Przemka filmiku, na którym doskonale widać co takiego wyprawia moja prawa ręka podczas pływania. O tym eksperymencie napiszę w odrębnym odcinku, bo wydaje mi się to dość ważnym tematem.
Jeśli chodzi o rower, to w planach mam zwiększenie mocy na start w Gdyni do 160W, no i osiągnięcie magicznej średniej szybkości 30km/h podczas startu w sztafecie.
Co do biegania…wiadomo, że chciałoby się szybciej i dłużej, ale zupełnie nie mam pojęcia na co mnie będzie stać w tym roku. Wszak nie jestem młodsza, a wręcz przeciwnie, co nie zmienia faktu, że cały czas dzielnie walczę o jak najlepsze wyniki w tej dziedzinie.
Na dzień dzisiejszy moje tempo na 5km to 6:30min/km i to zrobione na szybkiej trasie, okupione mega dużym wysiłkiem.
Chciałabym móc złamać barierę 6:30min/km i zrobić nową życiówkę na tym dystansie. Mam nadzieję, że mi się to uda.