czyli zwalam winę na admina.
Proszę czytać wszystko z przymrużeniem oka.
Miało być zupełnie inaczej, zupełnie o czym innym, ale wyszło jak zwykle, czyli… inaczej 😉
Ojojoj, ile to ja miałam Wam do napisania, ile do przekazania ciekawych wiadomości i niesamowitych odkryć, i pięknych zdjęć, i niemożliwych rekordów…
Jakoś nikt w to nie uwierzył chyba. I dobrze.
A prawda jest taka, że nadal ciężko mi usiąść do pisania, a jak już usiądę, to za wiele chcę przekazać i wychodzi lipa po raz pierwszy.
Lipa po raz drugi jest wtedy, gdy już prawie mam wszystko ułożone w głowie, ale mnie coś odciągnie od laptopa i znów żaden wpis na blogu się nie pokaże.
Licytacja kończy się na lipie trzeciej i tej najważniejszej, bo nie z mojej winy. Jak sam tytuł wskazuje, to nie moja wina, że blog nie daje się edytować, że nie działa strona, że nie mam możliwości wstawienia gotowego przecież materiału z mnóstwem zdjęć itp 😉
Wszystko przed administratora, serwer nie działa i nie mogę na bieżąco realizować swoich celów.
No to się uśmiałam sama z siebie. Mam nadzieję, że administrator się nie obraził, że wina spadła wyłącznie na niego, a dodam tylko, że blog „chodzi” na windzie i na androidzie, i na iphonie więc rachunek jest prosty.
Taki to trochę wpis o niczym. ale na serio, to mam do przekazania kilka fajnych spraw. Tylko przesiąde się znów na ubuntu, bo mam tam swój brudnopis, z którego mam zamiar teraz skorzystać.
Pozostaje mi mieć nadzieję, że przełączenie się między systemami operacyjnymi nie zajmie mi dwóch tygodni.
Aktualizacja danych. Wszystko działa na linuksie, zatem nie pozostaje mi nic innego jak zabrać się do pisania.
Dziękuję Przemek za pomoc i postawienie tego wszystkiego na nogi.