czyli co robię jak nie piszę bloga
Wcale nie jest tak, że nic nie robię albo nie mam nic ciekawego do przekazania. Staram się jak mogę, żeby te wpisy wnosiły coś dobrego do naszego życia, jakąś małą radość, jakieś pozytywne przesłanie.
Niestety czasem też nie jestem pozytywnie nastawiona, miewam doły i zaliczam upadki.
Tym razem właśnie nastał czas nieco gorszego nastawienia do świata i do wartości samej siebie. Do tego jeszcze zaliczyłam kontuzję kolana, która dość skutecznie ograniczyła moje aktywności. Żeby nie powiedzieć: zupełnie mi je wyeliminowała 🙁
Dlatego czuję się teraz nieco gorzej, nie mam tego obszaru, w którym następował reset emocji, smutek czy przygnębienie zastępowało zmęczenie i w końcu wybuch endorfin.
Wiedząc, że niewiele osób czyta mojego bloga, fajnie jest dostać informację zwrotną, że jednak ktoś czeka na nowe wpisy, a ktoś inny dosłownie nazwie mnie lazy woman 😉
To skłoniło mnie do napisania tego, co powyżej, jak również wywołało kilka pomysłów na kolejne notki.
To tyle w tym wpisie, nastrój mi się poprawił i zabieram się za tworzenie kolejnego 🙂
No czas najwyższy 🙂
Się poprawię, mam teraz coś do opisania więc można się spodziewać kolejnych odcinków. 🙂