czyli o tym, że miniony rok zasłużył sobie na to, aby o nim pisać.
Zrobię to w 4 słowach: to był dobry rok 😀
OK, a teraz nieco poważniej i nieco dokładniej.
Zacznę przede wszystkim od tego, że udało mi się zrealizować kilka pomysłów, które kiełkowały w głowie przez kilka lat.
Pierwszym było powstanie tego bloga. Pamiętam jak podzieliłam się tym pomysłem z Przemkiem, gdy jechaliśmy przez Włocławek na zawody Tri do Blachowni. Nie sądziłam, że uda mi się to zrealizować, ale dzięki pomocy Przema właśnie, który ów pomysł pochwalił i zorganizował całe zaplecze od strony informatycznej, sprawa trafiła w internety.
Drugi pomysł to regularne, w miarę możliwości, bieganie na park runach. To wypaliło całkiem fajnie i udało mi się to również dobrze łączyć z nauką angielskiego. Pracowity sobotni poranek: 6:50 nauka języka i na 9:00 bieganie po lesie. Dwukrotnie udało mi się pojechać na park run rowerem, co można było porównać do triathlonowej zakładki (7km rower + 5km bieg + 7km rower).
Również Zezio zadebiutował na park runie, wyszło nam to bieganie w duecie całkiem sprawnie i będziemy to kontynuować, chociaż nie co tydzień. Czasem będę chciała pobiec nieco mocniej, a Zezio ma swoje prawa i bieganie po lesie powoduje częste przystanki 🙂
Zatem w park runach brałam udział 12 razy a mój najlepszy rezultat jak do tej pory to: 00:33:06.
Trzeci pomysł to pokonanie biegiem, a w moim wykonaniu truchtem, dystansu 10 km i zachowanie życia po tym wyczynie. Po raz pierwszy udało mi się tego dokonać oczywiście na asfalcie w Łazach i było to dokładnie 17 listopada 2018r. Wtedy pobiegłam do wiatraków i nazad.
https://www.strava.com/activities/1969376307
Kolejna dycha to dopiero rok 2019 i bieg z Zeziem po lasach Barbarki, jeszcze jedna dyszka w barbarkowym lesie wraz z Kamilą i Zeziem i samotna ostatnia dycha na 47 urodziny, gdzie udało mi się uzyskać najlepszy czas, a trasa wcale nie była wyłącznie po asfalcie. To dało mi motywację i wiarę we własne możliwości i zrodziło pomysł na przyszły rok. Ale o pomysłach i planach na obecny już 2020 rok napiszę w kolejnym wpisie.
Pomysł nr 4 to poprawa pływania kraulem.
W marcu 2019r, zaczęłam przygotowania do zawodów triathlonowych w Blachowni a zatem czas był już najwyższy na przepłynięcie w miarę przyzwoitym czasie dystansu 400m. Kilka lekcji pod okiem instruktora i zaczęłam sama już później trenować pływanie. O ile pływanie w wodach otwartych w łazowskim stawie dał mi nieco pewności siebie w tym środowisku, o tyle moja technika i pływanie na basenie nie były mocną stroną. Czas był poprawić to pływanie kraulem i regularne wizyty na basenie.
Udało mi się to osiągnąć, poprawiłam znacząco technikę i wytrzymałość, co przełożyło się na osiągane wyniki na 100m. Teraz mam już dwójkę z przodu i potrafię przepłynąć kraulem bez odpoczynku dystans 400m a nawet większy. Jest to niewątpliwie mój ogromny sukces, jednakże chcę to ciągnąć dalej i konsekwentnie zwiększać swoje umiejętności w tym zakresie.
Bieganie było, pływanie było, teraz czas na rower. Tutaj chciałam dać radę pojeździć z chłopakami na Szosowej Środzie. Niestety poległam jeszcze w tym roku i nie dałam rady dotrzymać im koła. Nie poddałam się jednak i cały rok dzielnie pracowałam nad siłą i kadencji, a co za tym idzie, nad wytrzymałością.
Z pomocą na krótkie dni przyszedł oczywiście Zwift, którego wykorzystuję właśnie do mocniejszych jazd a na lajtowe kręcenie regeneracyjne wykorzystuję całoroczny dojazd do pracy rowerem.
W dwie strony wychodzi niecałe 10km więc nie dość, że jestem w domu szybciej z uwagi na brak konieczności stanie w korku, to jeszcze nogi sobie rozruszam na spokojnie i przewietrzę płuca (chociaż w okresie zimowym konieczna jest jazda w masce antysmogowej, bo aż zatyka w klatce). A gdy mam ochotę zrobić jednak mocniejszą jazdę podczas tego odcinka, to okazji nie brakuje, bo i podjazdy ze dwa się znajdą i płaski, szybki odcinek również.
Z pomysłów zaplanowanych to pozostało jeszcze stworzenie logo dla agzie.pl i być może w najbliższej przyszłości pokazanie tego światu nie tylko wirtualnemu, ale również jako napis na dropsach 😉
Oczywiście mam na myśli odzież czy inne gadżety.
Do tej pory udało mi się za pomocą Anusi stworzyć logo, Ania https://boruta-architekci.pl/ w świetny sposób dopracowała szczegóły i będzie można wprowadzać w życie plany graficzne.
To właśnie logo widnieje na górze tego wpisu.
Co jeszcze udało się zrealizować z zamierzonych celów?
1. Wzięcie udziału w pierwszych w życiu zawodach triathlonowych i ukończenie ich w limicie czasowym – bezcenne doświadczenia.
2. Udział w wielu zawodach biegowych, w szczególności ukończenie całego cyklu Four Colours w Inowrocławiu.
3. Kilkukrotne, samotne nawet wyjazdy na zawody biegowe do Łodzi, organizowane przez Dominika Runoholica, gdzie pomoc zwierzakom jest cenniejsza niż samo bieganie, przynajmniej dla mnie.
4. Większa pewność siebie oraz lepsza organizacja czasu, pozwalająca na zwiększenie godzin treningowych i znalezienie czasu zarówno na sport jak i wypoczynek.
5. Zadbałam o resztę swojego ciała, nie tylko o nogi i ręce, czyli zaczęłam brać udział w grupowych zajęciach zumby.
6. Przełamałam strach przez samotną jazdą po lesie o zmroku i wybrałam się rowerem na Barbarkę.
7.Upiekłam chleb żytni na zakwasie, który to zakwas sama wyhodowałam wg przepisu od Przemka i mam na swoim koncie już 4 wypieki.
8. Obchodziłam swoje 47 urodziny, na które przygotowałam własnoręcznie robiony i dekorowany tort, który przedstawiam na poniższym zdjęciu.
Życzę wszystkim i sobie też, aby w nowym roku każdy dzień przynosił wyłącznie dobre rzeczy, a jeśli już zdarzy się nam jakaś porażka, to abyśmy umieli wyciągnąć z niej dobre doświadczenia i z większa siłą uwierzyli we własne możliwości.
A plany na 2020 rok już za chwilę…