Aktywny weekend 13 -14.07.2019

Sobota w Łodzi, niedziela w Bydgoszczy a wszystko dla psiaków, które szukają domów.

Bieganie nie jest moją miłością, ale skoro już biegam, to niech to ma jeszcze więcej emocji. A, że kocham psy, to połączenie jednego z drugim musi przynieść samo dobro.

W sobotni poranek wraz z Anią i Zeziem pojechaliśmy do Łodzi na ICE CREAM RUN, bieg organizowany przez Runoholica, zwiarowanego, mega pozytywnego gościa.

Bieg zaliczony, medal jest, lody zjedzone, Zezio zachwycony.

Ale za to niedziela, ale za to niedziela, niedziela będzie dla nas…

i była… Bieganie z cyklu Run Hau 2019 – 16 biegów dla psiaków ze schronisk w całej Polsce.

Tego nie można było ominąć i chociaż biegłyśmy z Kamilą tylko 3km trasę, to radocha na mecie była ogromna jak zawsze.

Bieg zaliczony, medal jest, my zachwycone.

Koniec z hurtem czas na detal…

Od zawsze zmora nie tylko moja. Waga… zbyt duża, rzecz jasna.

Ile to razy zaczynałam odchudzanie, ile to razy mówiłam sobie, że po raz ostatni jem te słodycze, piję piwo, a i tak po raz kolejny ulegałam pokusie i dawałam się ponieść niezdrowym nałogom.

Gdzieś wyczytałam, że aby zerwać z nałogiem należy wpaść w inny. To oczywiście wielki skrót, na za zasadzie klin klinem. W moim przypadku zadziałało znakomicie.

Rok 2016 – waga w porywach 104kg, być może czasami więcej, ale wtedy na wagę się nie wchodzi, dla lepszego samopoczucia i z obawy przed wpadnięciem w depresję spożywczą.

Decyzja – trzeba coś z tym zrobić, bo samo się nie zrobi, a będzie tylko coraz gorzej.

Postanowiłam zjadać więcej zdrowych potraw, więcej kaszy, warzyw i nieśmiertelnego kurczaka. Niestety z racji tej, że gotowanie nie jest moją mocną stroną, wszystkie obiadowe odsłony miały prawie ten sam smak. A do tego jak się później okazało, jadałam tego i tak za dużo.

Kolejny problem, kolejna decyzja.

Z pomocą przyszło mi zdjęcie Pawła Przedpełskiego (lubię żużel od dzieciństwa), który zachwalał drugie śniadanie z plastikowego pudełeczka… ELITE DIET… to na nich padł mój wybór. Skoro sportowcy korzystają, to musi być zdrowo i smacznie.

Zadzwoniłam, zamówiłam, zjadłam i tak kółko kręci się od półtora roku.

Nie martwię się ani o zakupy, ani o wymyślanie potraw, ani o ilość, ani o jakość, ani nie liczę kalorii, bo mam to wszystko wypisane na pudełku. Pięć posiłków przez 7 dni w tygodniu, kaloryczność na poziomie 1600 kcal, do tego codzienny ruch i efekty przyszły nieoczekiwanie szybko.

Waga spadała, spadała, aż zatrzymała się na 74 kg.

W okresie 2 lat (wliczam w to samodzielne próby gotowania) zrzuciłam 30 kg nadmiaru i całkowicie odmieniłam swoje życie.